piątek, 22 lipca 2011

Poszukiwania

Od kilku dni prowadzę akcję poszukiwawczą w sieci. Zainteresowałam się haftem norweskim hardanger. Już w ubiegłym roku kupiłam serwetę wykonaną tą techniką, bardzo mi się spodobała. A teraz wymyśliłam, że może by tak samej spróbować. Haft jest bardzo efektowny, są nawet pewne, nieliczne elementy pokrewne z haftem richelieu, który "uprawiam" na codzień. Naoglądałam się zdjęć różnych prac, haft można wykonać na wiele sposobów, kolorami, jednobarwnie, cieniowany. No i poczytałam fachowe porady. Rozejrzałam się też w pasmanteriach, na razie tych internetowych. Okazało się niestety, że hardanger to bardzo kosztowne hobby. Motek nici to koszt ok 25 zł, metr materiału conajmniej 60 zł. Ale nie poddaję się. Jadę niedługo na wieś do rodziny, babcia jako krawcowa może ma jeszcze jakieś kawałki materiałów na strychu i pogrzebię sobie tam w poszukiwaniu materiału. Hardanger wymaga tkaniny o wyraźnym splocie, jak kanwa do krzyżyków. Jest to haft liczony i trzeba mieć na oku każdą nić. A co do nici do haftu, popatrzę wśród moich mulin do richelieu, może na początek wystarczą.Chciałabym spróbować. Moje richelieu też wciąż przechodzi metamorfozy. Zaczynałam od haftowania na dosyć wiotkim płótnie bawełnianym, białym. Potem zaczęłam próby w innych kolorach materiału, takich jak beż, ecru. Robiłam też takie maleństwa jak poduszeczki do igieł i zakładki do książek, które były w przeróżnych kolorach, ozdabiane wstążeczkami. W ubiegłym roku udało mi się kupić sztywniejsze płótno i się w nim zakochałam, a  ten rok zaczyna być rokiem lnu. Len jest zupełnie inny w obejściu niż płótno. W płótno igła wchodzi trudniej, każde wkłucie to mały wysiłek. Ale za to łatwo jest haftować równe ściegi. Z kolei len jest już wyższą szkołą jazdy. Ma wyraźny splot, jest miękki. Igła wchodzi w len jak w masło, ale trzeba dużej wprawy, żeby ścieg był równy. Jeżeli dopiero zabieracie się za richelieu, odradzam len. A jeżeli już chcecie spróbować, to użyjcie tamborka. Tamborek naciągnie tkaninę i potem nie będziecie zaskoczone, że serwetka się jakoś skurczyła:) No to życzcie mi powodzenia w poszukiwaniach materiału na babcinym strychu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz